C
Kontrowersja Syjonu
Douglas Reed


strona 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271

Rozdzial 31


SIEĆ INTRYGI

Często używane w tej książce słowa, takie jak ‘konspiracja’ czy ‘intryga’ nie są moim wynalazkiem; pochodzą z autorytatywnych źródeł. Tytułu do niniejszego rozdziału dostarczył mi Arthur D. Howden, który w konsultacji z Mr House napisał jego biografię. Opisując proces zachodzący podczas lat wojny (1914-18) w Ameryce, którego ośrodkiem był pułkownik House, używa on określenia ‘sieć intrygi, rozciągająca się poprzez Atlantyk’.

Początkowo sieci, oplątujące rząd Lloyda George’a w Anglii i prezydenta w Ameryce, nie były z sobą powiązane. Mr Howden opisuje, jak w latach 1914-17 przędła się transoceniaczną nić, mająca spleść ‘sieci’ tych dwu stolic. Odtąd zostały one uwikłane we wspólnej sieci i nigdy nie zdołały się z niej oswobodzić.
W wilsonowskiej Ameryce prawdziwym prezydentem był Mr House (według rabina Wiese -‘oficer łącznikowy między administracją Wilsona, a ruchem syjonistycznym’).

(PT) Czasem postronne relacje przydają większej autentyczności opisywanym faktom. Znany malarz Sir William Orpen, ilustrator bitew I Wojny Światowej w randze majora brytyjskiego, oddelegowany został do namalowania portretów członków Konferencji Pokojowej w Wersalu w 1919 roku. W swych wspomnieniach pt. ‘An Onlooker in France 1914-1919’ opisuje wrażenia z Konferencji: ‘Napisałem list do prezydenta Wilsona, prosząc go o pozowanie do portretu. Odpisał, że Konferencja Pokojowa całkowicie absorbuje jego czas i nie będzie mógł poświęcić mi ani minuty. Wystosowałem też zaproszenie do pana Lansinga (sekretarza Stanu) i do pułkownika House. Pułkownik zadzwonił jeszcze tego samego popołudnia i odpowiedział - ‘Oczywiście’, prosząc o ustalenie terminu.... Podczas pozowania do portretu zapytał, czy malowałem już prezydenta. Odpowiedziałem, że nie. Gdy zapytał, czy mam zamiar go portretować, odpowiedziałem - ‘Nie, prezydent nie zgodził się mi pozować’. ‘Odmówił?’ - zapytał znowu. ‘Tak, jest za bardzo zajęty’ – odpowiedziałem. ‘Co za parszywa bzdura!’ – zawołał pułkownik – ‘on do cholery ma więcej czasu niż ja! Kiedy pan chce, żeby przyszedł?’ Wymieniłem datę, na co pułkownik rzekł –‘Dobrze, dopilnuję go, żeby przyszedł’. Dotrzymał słowa.... Ponieważ prezydent umówiony był na godzinę drugą, wróciłem do hotelu Astoria o 1:30. Przy jego wejściu zastałem jakichś nieznanych wielkoludów, nakazujących wszystkim samochodom angielskim odsunięcie się o sto metrów dalej w kierunku rue Vernet. ‘

Jak pisze dr Weizmann, sędzia Brandeis, który zadeklarował swą gotowość do ‘oddania życie dla sprawy syjonizmu’, stał się ‘doradcą prezydenta do spraw żydowskich’. Był to pierwszy wypadek pojawienia się w najbliższym otoczeniu prezydenta nieznanej dotąd władzy, która odtąd zdążyła się tam permanentnie zadomowić. Głównym organizatorem syjonistycznym był rabin Wiese, pozostający w stałym kontakcie z tymi dwoma.

Mr House wraz z Bernardem Baruchem mianowali członków gabinetu prezydenta. Jeden z nich, przedstawiając się prezydentowi, powiedział: ‘Panie prezydencie, nazywam się Lane; zdaje się, że jestem ministrem Spraw Wewnętrznych’. Prezydent mieszkał w Białym Domu w Waszyngtonie, lecz często widywano go w małym apartamencie przy 35, East Street w Nowym Jorku, należącym do Mr House’a. Na pytanie jednego z zaciekawionych członków partii, prezydent odpowiedział: ‘Mr House jest moim drugim ja; moją niezależną osobowością. Jego myśli są moimi’. Mr House często przebywał w Waszyngtonie, gdzie załatwiał spotkania i korespondencję prezydenta. Przed wejściem do sali posiedzeń ministrów, zatrzymywał ich na progu i dyktował, co mają mówić. Nawet z Nowego Jorku potrafił rządzić Ameryką przy pomocy prywatnej linii telefonicznej, łączącej go z Waszyngtonem: ‘wystarczy, abym podniósł słuchawkę i natychmiast mam połączenie z Sekretarzem Stanu’.

Decyzje polityczne rządu nie wymagały akceptacji przez prezydenta. Mr House ‘nie potrzebował jego zgody.... jeśli prezydent nie oponował, wiedziałem że mogę spokojnie to przeprowadzić’. Tak więc, rola prezydenta w kształtowaniu decyzji ograniczała się jedynie do prawa veta (zaraz po wyborze na prezydenta zmuszony był przyrzec, że ‘nie będzie w przyszłości działał samowolnie’).

Mr House, który już w 1900 roku postanowił rozszerzyć swą władzę z Teksasu na sprawy ogólnopaństwowe, w 1914 roku przygotowywał się do przejęcia spraw międzynarodowych: ‘pragnął wyładować swą energię na szerszej arenie.... Od początku 1914 roku coraz więcej myślał o sprawach międzynarodowych, które uważał za najwyższą formę polityki, i do których szczególnie się nadawał’.

262

Co prawda, doświadczenia teksaskie nie były dla Mr House’a zbyt odpowiednią odskocznią do polityki międzynarodowej. ‘Sprawy międzynarodowe’ uważane były w Teksasie za ‘śmierdzące’ i bardziej niż gdziekolwiek w Ameryce ‘przetrwały tu dziewietnasto-wieczne tradycje, które za kanon polityki amerykańskiej uznawały kompletne wyłączenie się od spraw europejskich’ (Mr Seymour). Tradycję tą miał zniszczyć Mr House, który właśnie w Teksasie przejął ‘idee rewolucjonistów 1848 roku’, lecz nie przesądzało to o jego ‘szczególnych kwalifikacjach’ do mieszania się w ‘sprawy międzynarodowe’.

Mr House był całkiem odmiennym typem od rozmarzonego Mr Balfour’a, wychowanego w szkockich górach i mgle, czy od Mr Lloyd George’a, Sprytnego Magika syjonistycznego z Walii, lecz w swej działalności zdawał się być ich kolegą – absolwentem tajnej akademii intryg politycznych. W 1914 roku zabrał się do mianowania ambasadorów amerykańskich i zaczął składać wizyty rządom europejskim jako ‘osobisty przyjaciel prezydenta’.

Jego wydawca, Mr Seymour pisze: ‘W całej historii trudno byłoby znaleźć przykład tak niekonwencjonalnej i tak skutecznej dyplomacji. Prywatny obywatel, pułkownik House, wykłada karty na stół i uzgadnia z ambasadorem obcego mocarstwa noty skierowane do jego własnego ministra Spraw Zagranicznych i do ambasadora amerykańskiego’. Jego powiernik, Mr Howden rozwodzi się: ‘Mr House inicjował sprawy.... Derpartament Stanu sprowadzony został do roli wykonawcy jego idei; do archiwum dokumentów publicznych. Większośc tajnej korespondencji przechodziła bezpośrednio przez jego mały apartament na 35 East Street. Ambasadorowie państw wojujących do niego się udawali, szukając protekcji u Administracji, lub pomocy w sieci intryg rozcągających się przez Atlantyk’.

Mr House: ‘Życie, jakie prowadzę, bardziej jest interesujące i ekscytujące, niż jakakolwiek powieść.... Do mojego małego, skromnego gabinetu napływają informacje z każdej części świata’. Oddajmy znów głos Mr Seymourowi: ‘Ministrowie poszukujący kandydatów, kandydaci poszukujący stanowisk, zamienili ten mały gabinet w giełdę. Redaktorzy i dziennikarze ubiegali się o jego opinię, a komunikaty dla prasy zagranicznej formułowane były prawie pod jego dyktando. Do jego gabinetu przychodzili na dyskusję planów wyżsi urzędnicy amerykańskiego Ministerstwa Skarbu i brytyjscy dyplomaci’.

Z drugiej strony Atlantyku, inny wybijający się polityk także interesował się ‘finansjerą’. Jak powiada Mrs Beatrice Webb, na wcześniejszym obiedzie Mr Winston Churchill zwierzył się jej, że ‘w wysokiej finansjerze widzi czynnik zabezpieczający pokój i stąd jest przeciwnikiem samowystarczalnego Imperium, zagrażającego interesom kosmoplitycznej finansjery. Ona to, według niego, z profesji jest obrończynią pokoju we współczesnym świecie i najwyższym wykwitem cywilizacji’. Późniejsze wydarzenia nie potwierdzają stwierdzenia, że czołowi finansiści (‘wielkomiejscy’, czy

263

‘kosmopolitcy’) są ‘z profesji obrońcami pokoju’.

Tak zza kulis wyglądała Ameryka lat 1915-1916. Następne wypadki odsłaniają cele grupy rządzącej, której sieć rozciągała się teraz po obu stronach Atlantyku. Mr Asquith został usunięty ze stanowiska premiera pod pretekstem niekompetencji w prowadzeniu wojny; Mr Lloyd George niemal przyczynił się do klęski przez odciągnie wojsk do Palestyny. Mr Wilson został ponownie wybrany prezydentem, przyrzekając, że w myśl dawnej tradycji będzie ‘trzymał Amerykę z dala od wojny’ – po wyborze natychmiast wciągnął Amerykę do wojny. Inne były ‘słowa’ dyplomaty, a inne jego ‘czyny’

30 maja 1915 roku Mr House prywatnie ‘doszedł do wniosku, że wojna jest nieunikniona’, a w czerwcu 1916 roku wysunął zwycięskie hasło dla drugiej kampanii wyborczej Mr Wilsona: ‘On zapewnił nam pokój’. Przed wyborami, rabin Stefan Wiese popierał wysiłki Mr House’a; w liście do prezydenta ‘ubolewał nad poparciem przez niego programu obronnego’, a publicznie głosił anty-wojenne apele. Wszystko zagrało według planu: jak komentuje Mr Howden, ‘strategia House’a okazała się doskonała’. Mr Wilson zatryumfował w ponownych wyborach.

Wydaje się, że w tym czasie Mr Wilson sam uwierzył w narzuconą mu rolę. Zaraz po wyborach zajął się swoją misją obrońcy pokoju i zredagował notę do stron wojujących, w której użył sformułowania: ‘przyczyny i cele wojny są niejasne’. Był to z jego strony karygodny przejaw ‘samodzielności’, prowokujący furię pułkownika House. Zahukany prezydent zmienił treść noty, która teraz brzmiała: ‘cele przyświecające politykom i kołom militarnym obu stron są właściwie jednakowe’. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Mr House’a, i na tym skończyły się próby Mr Wilsona obnażenia natury ‘siatki’, w jaką wpadł. Przez jakiś czas był zdezorientowany co do sytuacji i 4 stycznia 1917 roku pisał do Mr House’a: ‘Wojny nie będzie.... Nasz kraj nie chce być w nią zamieszany.... Popełnilibyśmy przestępstwo wobec cywilizacji, gdybyśmy się w nią włączyli’.

Grupa rządząca zabrała się do rozwiania tej iluzji natychmiast po zapewnieniu wyboru Mr Wilsona na prezydenta (20 stycznia 1917 roku). Rabin Stefan Wiese powiadomił prezydenta o swej zmianie frontu; był teraz ‘przekonany, że nadszedł czas, aby dać do zrozumienia narodowi amerykańskiemu, iż przeznaczonym mu jest włączenie się do walki’. Mr House (który podczas ‘anty-wojennej’ kampanii wyborczej prywatnie zanotował: ‘jesteśmy na krawędzi wojny’), 12 lutego 1917 roku zwierzył się swemu dziennikowi: ‘Tak jak oczekiwałem, wartki nurt znosi nas ku wojnie’ (co nadaje nowe znaczenie słowu ‘znosić’).

27 marca 1917 roku prezydent Wilson zapytał Mr House, ‘czy powinien poprosić Kongres o wypowiedzenie wojny, czy też ogłosić ‘stan wojny’. Mr House zalecił to drugie rozwiązanie i w ten sposób 2 kwietnia 1917 roku naród amerykański został poinformowany, że ‘jest w stanie wojny’.[14]

W okresie między listopadem 1917 roku, a kwietniem 1918 roku, ‘sieć intrygi’, łącząca oba brzegi oceanu osiągnęła swoje zasadnicze cele: obalenie Mr. Asquitha i zastąpienie go Lloyd Georgiem,

264

skierowanie wojsk brytyjskich do Palestyny, wybór uległego prezydenta, popierającego ten manewr, i zaangażowanie się Ameryki.

Oświadczenie o ‘stanie wojny’, złożone przed Kongresem, definiowało jej cel (który kilka tygodni wcześniej Mr Wilson uznał za ‘niejasny’) następująco: ‘ustanowienie nowego porządku międzynarodowego’. Tak więc nowy cel został otwarcie ujawniony, choć w zagadkowej formie. Dla szerokich mas słowo to mogło oznaczać wszystko, lub nic. Dla wtajemniczonych oznaczało ono zobowiązanie poparcia planu, którego instrumentem był komunizm i syjonizm, dla ustanowienia ‘federacji światowej’, opartej na przemocy i zniesieniu narodów, oprócz jednego ‘narodu’, który miał być wskrzeszony.

Teraz historia ‘siatki’ łączy się w jeden wątek, gdyż odtąd grupy interesów w Ameryce i Anglii działały w całkowitej synchronizacji. Marionetki władzy w Wasztngtonie i Londynie koordynowały swoje poczynania zgodnie z instrukcjami syjonistów usadowionych po obu stronach oceanu. Nieco wcześniej dr Weizmann potwierdził swój talent proroczy, pisząc w liście z marca 1915 roku do swojego przyjaciela z Manchester Guardian, Mr Scotta, że jak ‘rozumie’, rząd brytyjski gotów jest poprzeć aspiracje syjonistów na przyszłej konferencji pokojowej (przewidział ją także Max Nordau w 1903 roku). Jako że Mr. Asquith był jak najdalszy od podobnej idei, już wtedy dr Weizmann, mówiąc o ‘rządzie brytyjskim’, musiał mieć na myśli jego następcę w 1916 roku.

Według koncepcji Weizmanna, ten ‘rząd brytyjski’ miał pozostawić Żydom ‘organizację rzeczypospolitej żydowskiej’ w Palestynie. Jednakże, jeśli nawet podbita Palestyna zostanie im wręczona, Syjoniści sami nie będą w stanie ustanowić

265

tam ‘rzeczypospolitej’ wbrew woli tubylców. Będą mogli to jedynie uczynić pod protekcją mocarstwa i jego armii. Stąd dr Weizmann (trafnie przewidując w 1915 roku wydarzenia roku 1919 i dwóch następnych dekad) uważał za konieczne ustanowienie w Palestynie brytyjskiego ‘protektoratu’ (dla obrony syjonistycznych najeźdzców). Oznaczałoby to, jak mówił, ‘przejęcie przez Żydów kraju i podjęcie przez najbliższe dziesięć lub pietnaście lat ciężaru jego organizacji pod tymczasowym protektoratem brytyjskim’.

Dr Weizmann dodaje, że pomysł ten był ‘antycypacją systemu mandatów’; dając dzisiejszemu badaczowi dziejów odpowiedz na pytanie, skąd się wzięła instytucja ‘mandatów’. Idea zarządzania podbitymi krajami na zasadzie ‘mandatu’, udzielonego przez samozwańczą ‘ligę narodów’, wymyślona została wyłącznie z myślą o Palestynie. (Historia potwierdza ten fakt. Wszystkie inne mandaty’ nadane po wojnie 1914-18 roku dla stworzenia pozorów uniwersalności tej procedury, zanikły; bądz przez zwróćenie danego terytorium tubylcom, bądź przez wchłonięcie ich w ramy państwowe zdobywcy. Koncept ‘mandatów’ utrzymano tak długo, jak było to potrzebne syjonistom dla nagromadzenia wystarczającej ilości uzbrojenia, aby zawładnąć Palestyną).

Tak więc, po wyniesieniu Lloyd George’a na stanowisko premiera i po drugim wyborze Wilsona na prezydenta, dr Weizmann siedzący w ośrodku siatki, świadomy był jaki kształt przybierze przyszłość po wojnie, i zabrał się do akcji. W swym memorandum skierowanym do rządu brytyjskiego domagał się ‘dla żydowskiej ludności Palestyny oficjalnego uznania przez nadrzędne władze jako Narodu Żydowskiego ‘. Następstwem jego była ‘formalna konferencja, prowadząca do Deklaracji Balfoura’. Jej komitet, zwołany dla opracowania brytyjskiego dokumentu rządowego, zbierał się w prywatnych domach Żydów i składał się z dziewięciu przywódców syjonistycznych i jednego przedstawiciela rządu, Sir Marka Sykes’a (działającego jako osoba prywatna). Jego rezultatem była niezwłoczna podróż Mr Balfoura do Ameryki w celu omówienia sprawy.

Sytuacja wymagała od dr Weizmanna i jego towarzyszy zręcznego lawirowania między dwoma trudnościami. Uniknięcie ich byłoby niemożliwe, gdyby dr Weizmannowi nie udałoby się za pomocą ‘siatki’ zawczasu uprzedzić rozmówców Balfoura za oceanem, jak mają z nim postępować. Mimo całego zapału do sprawy, rząd brytyjski poczuł się zaalarmowany perspektywą wystąpienia w roli jedynego protektora syjonistów i pragnął udziału Ameryki w zbrojnej okupacji Palestyny. Zdając sobie sprawę, że ten projekt może się spotkać z gwałtownym sprzeciwem amerykańskiej opinii publicznej (jego realizacja przyczyniłaby Ameryce zbyt wiele kłopotów, aby mogła ona poprzeć póżniejszą awanturę z 1948 roku), syjoniści nie chcieli podnosić kwestii wspólnej okupacji Anglo-amerykańskiej. Złe przeczucia dr Weizmanna pogłębiły się, gdy w ‘długiej rozmowie’ z Mr Balourem przed jego odjazdem, zauważył, że jest on przejęty ideą wspólnego Anglo-amerykańskiego protektoratu’.

Nie zwlekając, 8 kwietnia 1917 roku Dr Weizmann wysłał list do Sędziego Brandeisa, ostrzegający go przed akceptacją podobnych projektów i polecający zapewnić Mr Balfoura o amerykańskim poparciu

266

dla wyłącznego protektoratu brytyjskiego. List ten ‘musiał dotrzeć do Mr Brandeisa w czasie przyjazdu Balfoura’. Mr Brandeis, wyniesiony do godności członka Sądu Najwyższego, zrzekł się oficjalnie przywódctwa syjonizmu w Ameryce. Zgodnie z tradycją swego urzędu, musiał wyłączyć się z działalności politycznej, co nie przeszkodziło mu jako doradcy Wilsona do spraw żydowskich’ w oświadczeniu, że popiera koncepcję protektoratu brytyjskiego, lecz stanowczo przeciwny jest pomysłowi condominium’ (tzn. wspólnej kontroli Anglo-amerykańskiej).

Po przyjeździe do Ameryki (będącej od osiemnastu dni w stanie ‘wojny’), Mr Balfour prawdopodobnie w ogóle nie dyskutował z prezydentem amerykańskim sprawy Palestyny. W tej sprawie rola prezydenta ograniczała się do pokornego zobowiązania danego rabinowi Wise: ‘Jeśli nadejdzie czas, gdy wraz z Sędzią Brandeisem uzna pan, że sytuacja dojrzała abym przemówił i zaczął działać, będę gotowy.’ W międzyczasie (8 kwietnia 1917 roku, czyli sześć dni po ogłoszeniu ‘stanu’ wojny) rabin ‘informował’ Mr House’a: ‘Jest on już urobiony dla naszej sprawy. Nie ma co do tego wątpliwości.. Myślę, że sprawa bezwłocznie przejdzie przez Waszyngton’.

Mr Balfour spotkał się z Mr Brandeisem. Mógłby równie dobrze pozostać razem z Weizmannem w kraju, gdyż Brandeis powtórzył mu jedynie listowne instrukcje dr Weizmanna. Podróż Balfoura doprowadziła go po prostu z jednego końca ‘siatki intrygi’ w drugi. Według relacji pani Dugdale, Mr Brandeis ‘coraz bardziej stanowczo podkreślał pragnienie syjonistów, aby ‘Palestyna znalazła się pod administracją brytyjską’ . Autor biografii Balfour’a dodaje, że ‘przyrzekł on swoje osobiste poparcie dla syjonizmu; zadeklarował je przedtem dr Weizmannowi, lecz teraz pełnił funkcję brytyjskiego ministra Spraw Zagranicznych.’

Warto w tym miejscu zacytować komentarz o roli Brandeisa w tej sprawie. Profesor John O. Beaty z Southern Methodist University w Ameryce relacjonuje, że dzień, w którym zatwierdzona została nominacja Mr Brandeisa jako członka Sądu Najwyższego, ‘był jedną z najważniejszych dat w historii Ameryki, gdyż po raz pierwszy od początku XIX wieku ujrzeliśmy na najwyższym stanowisku notabla, którego głównym przedmiotem zainteresowania były sprawy wykraczające poza orbitę Stanów Zjednoczonych’.

Dr Weizmann: ‘Mr Brandeis uczynił więcej, niż przeforsowanie idei żydowskiej Palstyny pod protektoratem brytyjskim’. Wraz z Mr House był on autorem (podpisanej przez prezydenta) słynnej deklaracji potępiającej tajne traktaty. Deklaracja ta stała się bardzo popularna wśród mas, które upatrywały w niej głos Nowego Wspaniałego Świata, potępiający stary zły świat. Jej słowa przywodziły obraz zamaskowanych dyplomatów, wdrapujących się ciemnymi bocznymi schodami do tajnych kancelarii - z chwilą przystąpienia Ameryki do wojny, nastąpi kres tych feudalnych machinacji i wszysko będzie się odbywać jawnie.

Niestety, była to przyjemna złuda – szlachetna pobudka okazał się jeszcze jednym ustępstwem na rzecz syjonizmu. Ponieważ Turcja nie była jeszcze pobita, zaangażowane w wojnie rządy francuski i brytyjski pragnęły pozyskać Arabów,

267

i zawarły z nimi tzw. Porozumienie ‘Sykes-Picot’, przewidujące niepodległość państw arabskich i międzynarodowy zarząd dla Palestyny. Dowiedziawszy się o tym porozumieniu, dr Weizmann uznał, że międzynarodowa kontrola nad Palestyną wyklucza powstanie tam państwa syjonistycznego – dla tego celu niezbędna była wyłączna ‘protekcja’ brytyjska. Gromkie potępienie ‘tajnych układów’ przez prezydenta Wilsona było wynikiem presji i skierowane było w rzeczywistości przeciwko Arabom w Palestynie i ich marzeniom o przyszłości. Ameryka nalegała, aby tym kukułczym jajem zajęła się Anglia.

Na marginesie tego tajnego sukcesu Balfoura, jego biograf z satysfakcją odnotowuje, że ‘pojawiła się żydowska dyplomacja narodowa’. Sformułowanie to pasowałoby niezawodnie do tytułu niniejszego rozdziału. Brytyjskie ministerstwo Spraw Zagranicznych nareszcie ‘przyznało, choć niechętnie, że rząd brytyjski został formalnie uwikłany w tą sprawę’. Ameryka, choć włączyła się do wojny, nie była w stanie wojny z Turcją, co nie przeszkodziło jej (za pośrednictwem Brandeisa) zaangażować się skrycie w poparcie polityki zmierzającej do przekazania części terytorium Turcji trzeciej stronie. W międzyczasie udział Ameryki w tej intrydze pozostał publiczną tajemnicą, choć Balfour został przekonywująco o nim poinformowany.

Z końcem lata 1917 roku, w czasie przygotowań do deklaracji Balfoura, Ameryka zdążyła się już skrycie zaangażować w awanturę syjonistyczną. Jedyna opozycja, nie licząc generałów i kilku notabli z ministerstwa Spraw Zagranicznych i Departament Stanu, przyszła od angielskich i amerykańskich Żydów. Nie byla ona skuteczna, gdyż czołowi politycy obu krajów byli nawet bardziej wrogo usposobieni do swych współobywateli Żydów, niż syjoniści. (Udział nie-Żydów w tej sprawie był tak znaczny, a ich rola w niej, nawet jeśli byli marionetkami, była tak wielka, że należy z ostrożnością podejść do przypisywanego autorstwa Protokółów wyłącznie Żydom.)

W Anglii w 1915 roku Połączony Komitet oświadczył w imieniu Stowarzyszenia Angielskiego-Żydowskiego, że ‘syjoniści nie uważają, aby emancypacja obywatelska i polityczna była skuteczną bronią w walce z prześladowaniem i opresją Żydów, i są zdania, że zwycięstwo można osiągnąć jedynie przez ustanowienie suwerennego państwa żydowskiego. Połączony Komitet uważa postulat ‘narodowy’ syjonistów, jak i ich żądania specjalnych przywilejów dla Żydów w Palestynie za niebezpieczną prowokację sentymentów antysemickich. Komitet nie uważa za właściwe dyskutować o kwestii Protektoratu Brytyjskiego z międzynarodową organizacją, skupiającą różne, czasem nawet wrogie elementy’.

W normalnych sensownych czasach, w takim samym duchu przemawiałaby rządy brytyjski i amerykański i zyskałyby poparcie swych obywateli żydowskich. Jednakże, jak w 1914 roku pisał dr Weizmann, ci Żydzi ‘muszą sobie uświadomić, że nie oni, lecz my jesteśmy panami sytuacji’. Bez względu na tradycje Połączonego Komitetu, od dawna reprezentującego Żydów w Anglii, rząd brytyjski uznał za uzasadnione pretensje rewolucjonistów z Rosji do ‘przewodnictwa’ masom żydowskim.

268

Jeszcze przed zapadnięciem klamki w 1917 roku, Połączony Komitet ponownie oświadczył, że Żydzi nie są niczym więcej jak wspólnotą religijną, że nie mają pretensji do ‘własnego państwa’ i że Żydzi palestyńscy nie potrzebują nic poza ‘zapewnieniem im wolności religii i praw obywatelskich, ułatwień imigracyjnych, itp.’

Takie reakcyjne oświadczenia mogły jedynie wzbudzić wściekłość ‘gojów’ stojących za przybyszem z Rosji, dr Weizmannem. Mr Wickham Steed w swym artykule w Times, wyraził ‘nieukrywaną irytację”’ w wyniku ‘godzinnej’ dyskusji z dr Weizmannem ‘co do charakteru przywódcy, który mógłby najwymowniej przemówić do społeczeństwa brytyjskiego’. Artykuł ten stanowił ‘znakomitą prezentację sprawy syjonistycznej’.

W Ameryce podobna rola stróżów żydowstwa przypadła Mr Brandeis i rabinowi Stefanowi Wise. Jakiś rabin z Węgier zapytał prezydenta Wilsona: ‘Co uczyni pan, jeśli ich protesty dotrą do pana?’ Po krótkiej chwili milczenia Wilson wskazał na wielki kosz stojący przy jego biurku: ‘Chyba ten kosz zdała pomieścić wszystkie ich protesty?’

W Anglii, dr Weizmanna dprowadzały do pasji ‘interwencje z zewnątrz, pochodzące wyłącznie od Żydów’. Czuł się już wtedy nie tylko członkiem rządu, lecz samym rządem i w istocie posiadał odpowiednią władzę. Nie wystarczyło mu tylko odrzucenie objekcji Żydów brytyjskich jako ‘zewnętrznej interwencji’; dyktował ministrom temat obrad i domagał się dopuszczenia na posiedzienia Gabinetu, gdzie mógłby zaatakować żydowskiego ministra! Zażądał od Lloyd George’a, aby wniósł tą sprawę na agendę posiedzenia Rady Wojennej w dniu 4 października 1917 roku. 3-go października wystosował do brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pisemną notę, protestującą przeciwko spodziewanym na posiedzeniu objekcjom ze strony ‘prominentnego Anglika wyznania żydowskiego’.

Ministrem tym był Żyd, Mr Edwin Montagu. Dr Weizmann otwarcie nalegał, aby odmówiono mu prawa głosu, a jeżeli się to nie uda, aby wezwano jego, Weizmanna do udzielenia mu repliki! W dniu posiedzenia Dr Weizmann zjawił się w biurze sekretarza premiera, Mr Philipa Kerra (jednego ze swych przyjaciół) i zaproponował, że zostanie w nim na wypadek, gdyby Gabinet ‘przed powzięciem decyzji zdecydował się zasięgnąć jego opinii’. Gdy Mr Kerr odpowiedział, że ‘nigdy w historii rządu brytyjskiego nie zdarzyło się, aby postronne osoby zostały dopuszczone na posiedzenie gabinetu’, dr Weizmann musiał się usunąć.

Gdyby nie to, Lloyd George miałby szansę ustanowienia precedensu, gdyż po wysłuchaniu Mr Montagu, Lloyd George i Balfour natychmiast posłali po dr Weizmanna, który zdążył jednak już wyjść. Tym sposobem, wbrew zaciętemu oporowi Gojów, Mr Montagu zdołał wprowadzić małe poprawki do propozycji. Później dr Weizmann zrugał Mr Kerra za ten nieznaczny kompromis: ‘Nie tylko Gabinet, ale nawet i pan przywiązujecie niepotrzebną uwagę do opinii tak zwanych brytyjskich Żydów’. Dwa dni później (9 października) dr Weizmann z tryumfem depeszował do Sędziego Brandeisa, że rząd brytyjski zobowiązał się ‘do ustanowienia narodowego domu dla

269

rasy żydowskiej’ w Palestynie.

Między 9 październikiem, a datą jej opublikowania w dniu 2 listopada, propozycja napotkała na kilka przygód. Wysłana została do Ameryki, gdzie przed wręczeniem jej prezydentowi Wilsonowi do ‘ostatecznego zatwierdzenia’, przeszła przez korektę Mr Brandiesa, Jacoba Hass’a i rabina Wise. Wilson przekazał ją Mr Brandeis’owi (choć ten otrzymał ją bezpośrednio od dr Weizmanna), który z kolei przesłał ją rabinowi Stephanowi Wise ‘z poleceniem przekazania jej rządowi bytyjskiemu za pośrednictwem pułkownika House’.

Tak spreparowana została jedna z najdonioślejszych akcji rządu brytyjskiego. Ta propozycja, załączona w liście Balfoura do lorda Rothchilda, stała się znana jako ‘Deklaracja Balfoura’. W rodzinie Rothschilda, podobnie jak w wielu rodzinach żydowskich, istniał ostry przedział w kwestii syjonizmu. Nazwiskiem adresata Rothschilda, jednego z sympatyków sprawy, posłużono się dla wywarcia wrażenia na Żydach zachodnich, a także w celu odciągnięcia uwagi od wschodnio-żydowskich ojców syjonizmu. Prawdziwym adresatem deklaracji był dr Weizmann. Był on stałym bywalcem przedpokojów Rady Wojennej i jemu wręczył Sir Mark Sykes dokument, wołając: ‘doktorze Weizmanm, ma pan chłopca!’. (dzisiaj widać, co z niego wyrosło).

Jak dotąd, brak jest racjonalnego wyjaśnienia tej akcji, podjętej przez czołowych polityków zachodnich w celu poparcia obcej sprawy. Tajność i konspiracja, od początku towarzyszące temu przedsięwzięciu, nie pozwalają na wykrycie rzeczywistych przyczyn. Tyle, że dobre sprawy nie wymagają konspiracji, a otaczająca je tajemnica wskazuje na ukryte motywy. Jedynym uzasadnieniem, jakie usłyszała opinia publiczna od ich sprawców, były mgliste powoływania się na Stary Testament. Tego rodzaju świętoszkowate wydzwięki miały odstraszać opozycję. Jak ironicznie zanotował rabin Wise, Mr Lloyd George lubił oznajmiać swym syjonistycznym gościom: ‘Będziecie mieli Palestynę od Dan do Beershaby’; tym samym przedstawiając się jako narzędzie nadprzyrodzonej woli. Pewnego razu poprosił Sir Charles’a i Lady Henry o zaproszenie na śniadanie żydowskich członków parlamentu, ‘aby uzasadnić im słuszność mojego stanowiska względem syjonizmu.’ Gdy w jadalni brytyjskiego premiera zgromadziło się wymagane przez religię kworum dziesięciu Żydów (minyan), Lloyd George odczytał im kilka ustępów, które jego zdaniem, miały uzasadnić przeszczepienie Żydów na grunt Palestyny w 1917 roku. Zakończył słowami: ‘Teraz wiecie panowie, co mówi wasza Biblia, i na tym koniec dyskusji.’

Przy innych okazjach oferował wyjaśnienia, przeczące jedno drugiemu. Królewskiej Komisji do spraw Palestyny z 1937 roku oświadczył, iż motywem jego działań było zdobycie ‘poparcia żydowstwa amerykańskiego’, i że otrzymał od jego przywódców syjonistycznych ‘definitywnie przyrzeczenie podjęcia energicznej akcji przyciągnięcia Żydów dla sprawy alianckiej, pod warunkiem uzyskania od aliantów poparcia w utworzeniu żydowskiej ojczyzny w Palestynie’.

Było to bezczelne kłamstwo przed sądem historii.

270

Gdy Balfour zjawił się w Ameryce ze swoją Deklaracją, Ameryka była już w stanie wojny. Jego biograf zdecydowanie zaprzecza istnieniu podobnej tranzankcji. Także rabin Elmer Berger, komentator żydowski, kwituje to rzekome zobowiązanie przywódców syjonistycznych ‘z nieodpartą odrazą, w imieniu moim, mojej rodziny, moich żydowskich przyjaciół, zwykłych Żydów..... zarzut ten jest jedym z najohydniejszych pomówień w historii. Brakiem taktu i cynizmem jest pomawianie Żydów krajów alianckich o brak chęci do poświęceń dla sprawy zwycięstwa w wojnie’.

Najbardziej znane jest trzecie wyjaśnienie Lloyd George’a (‘Aceton przekonał mnie do syjonizmu’). Według niego, Mr Lloyd George zapytał dr Weizmanna, w jaki sposób może wynagrodzić go za doniosły dla wojny wynalazek w dziedzinie chemii (którego dokonał pracując dla rządu w chwilach wolnych od propagowania syjonizmu). Na odpowiedz Weizmanna: ‘Nic nie pragnę dla siebie, lecz wszystko dla mojego narodu’, Lloyd George postanowił darować mu Palestynę! Weizmann sam wyśmiewa tą anegdotę :’W historii nie ma miejsca na lampy Alladyna. Lloyd George stał się zwolennikiem syjonizmu na długo przed objęciem urzędu premiera’. Jeśli chodzi o ścisłość, brytyjskie zwyczaje przewidują nagrodę pieniężną za podobne usługi, a dr Weizmann wcale się jej nie zrzekł, lecz otrzymał dziesięć tysięcy funtów. (Gdyby wynalazki w dziedzinie chemii wynagradzano nadaniem ziemi, Weizmann mógłby zażądać od Niemiec pomniejszego księstwa za patent sprzedany wcześniej Niemieckiemu Trustowi Barwników, który mógł być wykorzystany równie dobrze dla celów wojennych. Całkiem naturalnie, był on zadowolony z dochodów, jakie przez kilka następnych lat otrzymywał z tego tytułu).

Nieuniknionym jest więc wniosek: gdyby Lloyd George istotnie potrafił szczerze wyjaśnić swoje motywy w tej sprawie, napewno by to uczynił. Lata 1916-17 zapoczątkowują w Anglii i w Stanach Zjednoczonych okres degeneracji reprezentatywnych rządów parlamentarnych. W sytuacji, gdzie tajni agenci dyktują Ameryce decyzje polityczne, a w Anglii kierują strategią jej armii, tracą znaczenie określenia takie jak ‘wybory’, czy ‘Demokratyczny rząd’. Z chwilą poddania się polityków zachodnich tej nadrzędnej skrytej władzy, w obu krajach poczęły zanikać różnice między partiami, a wyborcy pozbawieni zostali szans prawdziwego wyboru. W dzisiejszych czasach jest to powszechną, znaną publicznie praktyką. Przed wyborami przywódcy wszystkich partii deklarują się z sympatią dla syjonizmu, a wybór prezydenta, premiera czy partii nie ma najmniejszego znaczenia.

Tak więc w 1917 roku Ameryka na równi z Wielką Brytanią zaangażowała się w sprawę syjonizmu, który dopiero później miał okazać swą niszczycielską moc. Jednakże, w tym układzie stanowiły one jedynie jedno z dwu ramion ‘niszczycielskiej sprawy’. Jak czytelnik pamięta, w czasach młodości dr Weizmanna, w Rosji pocżęły jednoczyć się pod przewodnictwem talmudycznych kierowników rewolucyjne masy żydowskie, których jedynym przedziałem była orientacja rewolucyjnego syjonizmu i rewolucyjnego komunizmu.

W tym samym tygodniu, w którym wydana została Deklaracja Balfoura, druga grupa Żydów

271

zrealizowała swój cel zniszczenia Rosji jako państwa narodowego. W rezultacie, politycy zachodni wychodowali dwugłową hydrę w postaci syjonizmu władającego stolicami Zachodu, i komunizmu, napierającego z opanowanej Rosji. Poddanie się syjonizmowi osłabiło opór Zachodu wobec rewolucji światowej i odwróciło jego uwagę od własnych interesów narodowych. Jego opozycja wobec rewolucji światowej zakrzyczana została jako przejaw ‘antysemityzmu’. Wystarczy kapitulacja rządów w jednej sprawie, aby uniemożliwić im zajęcie stanowczego stanowiska w innych; utrzymująca się przez następne czterdzieści lat chwiejność Londynu i Waszyngtonu w traktowaniu rewolucji światowej ma swe korzenie w ich pierwotnej uległości wobec ‘sieci intryg’, rozciągniętej w latach 1914-1917 po obu stronach Atlantyku.

Po 1917 roku świat stanął w obliczu pytania postawionego przed XX stuleciem: czy Zachód znajdzie na tyle siły, aby uwolnić siebie i swych przywódców politycznych z tego podwójnego jarzma. W analizie tego rozrachunku czytelnik powinien zwrócić uwagę na poczynania polityków brytyjskich i amerykańskich, do jakich zostali skłonieni w I Wojnie Światowej.

14. Nawiązując w 1900 roku do ‘nadzwyczajnej dokładności’ prognozy Protokółów , Lord Sydneham mógł szczególnie mieć na myśli następujący ustęp: ‘..nadamy prezydentowi prawo wprowadzania stanu wojennego. Umotywujemy to w taki sposób, że prezydent jako szef armii całego kraju winien mieć możność rozporządzania nią w wypadkach, kiedy zachodzi potrzeba obrony nowej konstytucji republikańskiej, do czego jest najzupełniej uprawniony jako demokratyczny przedstawiciel tej konstytucji’. W obecnym stuleciu procedura ta stała się praktyką publiczną. W 1950 roku prezydent Truman bez konsultacji z Kongresem wysłał wojsko do Korei, aby ‘zahamować agresję komunistyczną’. Następnie uznano ten konflikt za wojnę Narodów Zjednoczonych, i włączyło się do niej siedemnaście państw pod ogółnym dowódctwem generała MacAthura. Był to pierwszy przykład wojny typu ‘rządu światowego’; jej przebieg skłonił senatora Tafta do zadania pytania w 1952 roku: ‘Czy rzeczywiście na serio traktujemy naszą politykę anty-komunistyczną?’ Generał Mac Arthur zdostał zdymisjowany za zakwestionowanie rozkazu, zabraniającego mu ścigać samoloty chińskie wgłąb terytorium nieprzyjaciela. W 1953 roku, za prezydentury Eisenhowera, wojna została przerwana, pozostawiając połowę Korei w rękach ‘agresora’. Później generał MacArthur i inni dowódcy amerykańscy zarzucali, że rozkaz zabraniający pościgu zdradzony został nieprzyjacielowi przez ‘siatkę szpiegowską, odpowiedzialną za wykradzenie ściśle tajnych raportów, jakie wysyłałem do Waszyngtonu’ (Life z 7 lutego 1956 roku). Fakt ten potwierdził komunistyczny dowódca chiński w New York Daily News z 13 lutego 1956 roku. W czerwcu 1951 roku zniknęło dwóch dyplomatów brytyjskich, Burgess i Maclean. Po czteroletnim milczeniu, rząd brytyjski potwierdził ogólne przekonanie, że są oni w Moskwie i że ‘przez długi czas szpiegowali na rzecz Związku Sowieckiego.’ Generał MacArthur obciążył tych dwóch odpowiedzialnością za ujawnienie rozkazu zabraniającego pościgu komunistycznym ‘adresorom’. (Life, jak wyżej).

4 kwietnia 1956 roku, na jednej z jego regularnych konferencji prasowych, reporter zapytał prezydenta Eisenhowera, czy bez sankcji Kongresu poderwałby do wojny batalion piechoty morskiej, wysłany niedawno na morze Śródziemne (w tym czasie wojna w tym rejonie była bardzo prawdopodobna). Odpowiedział gniewnie: ‘Kilkakrotnie już oświadczałem, że nigdy nie będę winny akcji, która mogłaby być interpretowna jako działanie wojenne, bez zgody Kongresu, który jest do tego konstytucyjnie uprawniony’. 3 stycznia 1957 roku, jako pierwszy akt swej drugiej kadencji prezydenckiej, przesłał on Kongresowi propozycję rezolucji, przyznającej mu nieograniczone prawo decyzji w sprawach wojskowych na Bliskim Wschodzie, ‘w celu odparcia zbrojnej agresji komunistycznej’.


Next Następny
Previous
Poprzednia
Home Dom
Contents Spis treści
Names Nazwy